Cześć. W środę, a raczej w czwartek, bo o trzydzieści po północy wróciłam z wycieczki do Zakopanego. Ale było fajnie. Oprócz tego, że pierwszego dnia miałam nieprzyjemne darzenie :|.
Matko. Drugiego dnia poszliśmy w góry. Szliśmy niebieskim szlakiem (średni poziom trudności[jakby ktoś nie wiedział]). Dobra, doszliśmy nad Jezioro Czarne, czy coś takiego xd i ksiądz powiedział, że idziemy czarnym szlakiem (najtrudniejszym). Czarny szlak prowadził przez taką wielką, stromą, prawie pionową górę. Były schody zrobione z kamienni. Niektóre się ruszały. A że jak szliśmy po niebieskim szlaku, to ja na samym końcu szłam. Dzięki temu, na czarnym szłam jako pierwsza. Jaki żal. Myślałam, że tam zemdleję z wycieńczenia, a jeden niewłaściwy ruch i... Jeszcze na dodatek zaczął padać deszcz. Kamienie śliskie, przejście wąskie, ludzie chodzą na dół. O matko. Istna masakra. Jeszcze nie wspomniałam, że mgła była, i to taka gęsta, że nie dało się nic zobaczyć do pięciu metrów. Gdy pokonaliśmy większą połowę burza nas dorwała. A burza w górach to nie przelewki... No to się wracamy. A kto miał najdłuższą drogę do pokonania w dół? Ja!! Masakra. Na czworakach wszyscy schodziliśmy. Potem ulewa się zerwała.
Na trzeci dzień byliśmy w Aqua Parku, w Krakowie. Najlepiej było na rwącej rzece. ksiądz wszystkich (z naszej wycieczki) zatapiał. Ale mnie my się nie udało. Dopiero po godzinie bójki zatopił mnie, ja jego i tak w kółko. Jak wychodziliśmy uznaliśmy, że był remis xd. W życiu się tak nie bawiłam, jak tam xd.
No i pięknie ja również <333
OdpowiedzUsuńU mnie urodziny bloga <3
http://magica-adventure-winx.blogspot.com/